05-lecie

V-Lecie Stowarzyszenia

5 lat Zamojskich Amazonek

Każdego roku w Polsce na raka piersi choruje 12 tys. kobiet. Prawie połowa umiera. Brak świadomości i niski poziom wiedzy na temat choroby zabija Polki. Po amputacji piersi mogą jednak dalej żyć normalnie. Pomagają im w tym Kluby Amazonek, których jest w kraju ponad 120. We wrześniu br., zamojski Klub “Amazonek” będzie obchodził 5-lecie istnienia. W trakcie zakładania Stowarzyszenia Klubu Kobiet po Mastektomii, było tylko 17 członkiń. Obecnie klub skupia 97 Amazonek.

Choć przeszły piekło choroby, załamania psychiczne – teraz potrafią się śmiać, bawić i normalnie żyć. Spędzają razem dużo czasu, bo jak mówią, tylko nawzajem potrafią się do końca zrozumieć.

– W klubie odzyskałam wiarę w siebie i w to, że życie może toczyć się dalej. Tylko tutaj mogę się wygadać i wiem, że koleżanki mnie zrozumieją. Wszystkie jesteśmy takie same. Wszystkie przeszłyśmy operacje i szok z tym związany. Nawet bliscy nie są w stanie, tak do końca, zrozumieć. Mogą nam współczuć, starać się pomóc. Ale i tak nie będą wiedzieli, co to rak i amputacja piersi – mówi jedna z członkiń stowarzyszenia. Zamojskie członkinie stowarzyszenia spotykają się w klubie, który mieści się na Starym Mieście przy ul. Kolegiackiej 16. Od poniedziałku do piątku każdy może porozmawiać ze specjalnie przeszkolonymi wolontariuszkami, których zadaniem jest pomoc w przejściu przez pierwszy, najgorszy etap po operacji. W poniedziałki, w godzinach 16.00-18.00, w siedzibie klubu prowadzona jest psychoterapia. Amazonki mogą się spotkać w grupie lub indywidualnie porozmawiać z psychologiem.

– Wiele kobiet przychodzi z ciekawości, żeby zobaczyć po co istnieje taki klub i co może im zaoferować. Po rozmowach z wolontariuszkami – zostają na stałe. Często odwiedzają nas panie, które czekają na operację i same nie umieją sobie poradzić ze strachem i emocjami. Naszym zadaniem jest wytłumaczyć im, że życie wcale się nie kończy, że nie umierają – są tylko chore, choć jest to okrutna choroba – mówi pani Irena K., z zamojskiego klubu.

– Kobiety przychodzą też z bliskimi, np. z mężem, siostrą, matką, dla których też jest to próba uczuć i wytrzymałości. Wiadomości o chorobie i operacji nikt nie przyjmuje ze spokojem. Obawa przed reakcją otoczenia jest ogromna – dodaje.

W każdy czwartek, w sali ćwiczeniowej krytej pływalni odbywają się sesje ćwiczeniowe z rehabilitantem.

– Początkowo wstydziłyśmy się siebie. Był jakiś strach, skrępowanie przed rozebraniem się, ale teraz, to nawet może za śmiałe jesteśmy. Rehabilitację traktujemy bardzo poważnie, tyle tylko, że robimy to na wesoło i przez zabawę – mówi pani Alina B., która od dwóch lat jest klubowiczką.

Odnaleźć siebie

Zachorowanie na złośliwy nowotwór piersi oraz konieczność przeprowadzenia radykalnego zabiegu chirurgicznego (mastektomii) stanowi dla większości kobiet bardzo trudne i stresujące przeżycie.

Zajęcia i spotkania w klubie mają na celu pomóc kobietom odnaleźć siebie, przywrócić równowagę psychiczną oraz poprawić stan fizyczny.

– Niewiele chorób wywołuje taki szok, zwłaszcza u kobiety. Pojawia się uczucie pokrzywdzenia, wstydu, zanika poczucie własnej wartości i atrakcyjności. Załamanie psychiczne trudno przezwyciężyć. Kobiecie w tym momencie potrzebny jest bardzo bliski kontakt z rodziną oraz z kimś, kto przeszedł to piekło, kto wie jak czuje się kobieta, której usunięto pierś. Ból najlepiej wyrazić słowami. I wtedy musi być ktoś, kto będzie cierpliwie słuchał. Nie doradzał, nie współczuł, ale słuchał – przekonuje Dorota N., prezes Stowarzyszenia Klubu Kobiet po Mastektomii.

Mastektomii towarzyszy lęk o własne zdrowie i życie oraz żal i bunt wobec okaleczającego leczenia. Szczególnie trudne chwile przeżywa się krótko po odjęciu piersi. Pojawia się wtedy wiele pytań, wątpliwości, rozterek, trudnych myśli, a wśród uczuć dominuje smutek, żal, bezradność. Zgodnie z mitologią grecką, Amazonka, to kobieta dzielna, aktywna, sprawna i walcząca. Takie są właśnie kobiety, które spotykają się w klubie. Walczą z chorobą nowotworową, własną słabością fizyczną i psychiczną.

– Gdy już same staniemy na nogi, pomagamy tym kobietom, które są dopiero na środku drogi i dopiero zaczynają walkę – mówią amazonki.

Na spotkaniach nie rozmawia się o chorobie i nowotworze, na to nie ma ani czasu, ani potrzeby, by do tego wracać. Aby nie powiększać przeżywanych trudności, warto skupić się na robieniu czegoś pozytywnego, dla siebie samej. Początkiem może być podarowanie sobie czasu na adaptację do nowej sytuacji oraz cierpliwość dla własnych zmagań.

– To jest już za nami, nie możemy ciągle w tym tkwić. Oczywiście w każdej z nas głęboko zakorzeniony jest strach przed powrotem choroby, ale zajęcia nie dają nam za dużo czasu na myślenie – zapewnia pani Irena.

Zamojskie członkinie klubu “Amazonek”, oprócz ćwiczeń i sesji terapeutycznych spotykają się na Warsztatach Terapii Zajęciowej, które odbywają się w poniedziałki, w Świetlicy Osiedlowej przy ul. Zamoyskiego 48 A.

– Szyjemy patchworki, tkaniny dekoracyjne – żeby nie siedzieć i nie myśleć – opowiada pani Danuta K. – A przy tym dużo rozmawiamy, o wszystkim i o niczym. Znamy przez to problemy swoich koleżanek i czasami sobie doradzamy, pomagamy.

Klubowiczki wyjeżdżają na ogólnopolskie spartakiady, co roku biorą udział w pielgrzymce do Częstochowy. Dzięki współpracy z “Amazonkami” ze Schwabisch Hall, zamościanki wyjeżdżają do Niemiec na spotkania szkoleniowo-rehabilitacyjne.

– W klubie odnalazłam siebie. Stanęłam na nogi i teraz żyję dla siebie. Choroba i kontakt z przyjaciółkami, które też ją przeszły, otworzyły mi szerzej oczy na wiele spraw – zapewnia pani Dorota.

Zdążyć przed rakiem

Działalność klubu zamojskich amazonek, prowadzona jest na dwóch płaszczyznach: to co robią kobiety dla siebie (wolontariat, psychoterapia, rehabilitacja fizyczna, warsztaty terapii zajęciowej) oraz to co robią dla innych (wykłady lekarskie, rozdawanie ulotek, projekcje filmów, badania piersi, skierowania na mammografię).

Obydwa bloki działań łączą się przy organizacji ogólnopolskich akcji “Piknik Różowej Wstążki” (który w naszym regionie odbył się już czterokrotnie) i “Marsz Życia i Nadziei” – który zorganizowano w ubiegłym roku w Zamościu.

– Nasz udział w marszach, przez niektórych jest źle pojmowany. Oskarża się nas o swego rodzaju ekshibicjonizm, obnoszenie się z chorobą. Nic bardziej mylnego! Chodzi nam o zwrócenie uwagi społeczeństwa, że jest to ogromne zagrożenie, że tysiące kobiet umiera z powodu nowotworu piersi, że brak profilaktyki zabija nas wszystkich – ostrzega pani Danuta.

Działalność klubu nie byłaby możliwa bez pieniędzy. Te są pozyskiwane z dotacji celowych, kwest, darowizn oraz od sponsorów. Od 2 lat, zamojskie klubowiczki co miesiąc otrzymują określoną kwotę od Zamojskich Zakładów Zbożowych. To m.in. dzięki tym funduszom udało się rozwinąć działalność klubu. W tym czasie, dwukrotnie wzrosła liczba członkiń.

– Najważniejsze jest to, że pieniądze pozwoliły na opracowanie programu, dzięki któremu zorganizowałyśmy w gminach 12 spotkań dotyczących profilaktyki zwalczania raka piersi, 1027 kobiet uczestniczących w spotkaniach przebadano palpacyjnie. 700 skierowano na badania mammograficzne – wylicza sukcesy prezes Dorota N.

Pieniądze pozwoliły też na złożenie do fundacji unijnych projektu opracowanego przez zamojskie członkinie klubu “Amazonek” – “Zdążyć przed rakiem”. Jest to projekt adresowany głównie do kobiet ze środowisk wiejskich, gdzie świadomość zagrożenia chorobą jest niska, a stereotypy opinii na temat chorób nowotworowych nie sprzyjają walce z nimi. Na realizację zadań opracowanych przez zamościanki klub otrzymał 25 tys. euro.

– Odbyło się już 8 z dziewięciu zaplanowanych spotkań w gminach. Kolejne będzie w październiku. Staramy się je robić w takich miejscach, żeby przyjechało jak najwięcej kobiet ze wsi. Z reguły spotkania z lekarzem, pogadanki, projekcje filmów czy już same badania mammograficzne, odbywają się w szkołach, Gminnych Ośrodkach Kultury, budynkach Urzędu Gminy. Cieszymy się, że wiele kobiet korzysta ze spotkań – nie ukrywa radości pani Danuta. – Najbardziej zależy nam na profilaktyce – zaznacza prezes. Właśnie pod kontem szeroko pojętej profilaktyki powstał kolejny program, który najprawdopodobniej będzie realizowany w przyszłym roku na terenie Zamojszczyzny.

Zatytułowany jest “Wyrównać szanse”.

Często do gabinetów lekarskich trafiają kobiety, których piersi są już w całkowitym rozkładzie. Na leczenie jest już za późno. Gdyby wcześniej same się zbadały lub poszły do lekarza – być może amputacja nie byłaby konieczna. Dajmy sobie szanse! Wyrównajmy je, by zawczasu wykryć i zwalczyć chorobę – przestrzega pani Dorota. Do rozmiaru 1 cm rak rośnie przez 8 lat. W tym czasie można go wyleczyć. Jeżeli jest powyżej 2-3 cm, z reguły kończy się to operacją. Na raka piersi chorują też mężczyźni. Oni jednak mają “wyłączność” na raka prostaty!

Agnieszka Dudek Kronika Tygodnia  24.06.2002

Możliwość komentowania została wyłączona.