Lucyna

Moje wspomnienia 

Jestem Amazonką od czterech lat, żoną z 43-letnim stażem, matką czwórki dzieci i babcią jedenaściorga wnucząt.

Do niedawna byłam zdrową, cieszącą się życiem kobietą wychowującą dzieci, prowadzącą dom i pracującą zawodowo. Po 36 latach pracy wybierałam się na zasłużony odpoczynek, jako zdrowa emerytka. Sielanka ta trwała jednak krótko. Po trzech miesiącach zaczęłam chorować. W półtorarocznym okresie przeszłam trzy poważne operacje chirurgiczne. Jakby nie było tego dosyć, nim na dobre wróciłam do zdrowia po przebytych zabiegach, spadła na mnie jak grom z jasnego nieba diagnoza – „złośliwy guzek”. Jego odkrycie było moim dziełem.

Najpierw pojawił się strach i panika, nieprzespane noce. Wkrótce przyszło jednak otrzeźwienie i zastanowienie. Jako osobie wierzącej i praktykującej przyszło mi na myśl, że przecież Pan Bóg wie co robi. Zastanawiałam się co Bóg chce przez to cierpienie powiedzieć? Czego ode mnie oczekuje, czy wręcz żąda? Zaczęłam modlić się bardzo gorąco. Prosiłam Pana o siłę i wiarę, o to by godnie znieść naznaczoną mi próbę. Z czasem przepełniło mnie przekonanie o Bożej miłości do mnie, o tym, że nie może spotkać mnie żadna krzywda.

Dzięki modlitwie powrócił spokój, radość życia i ciągłe dziękczynienie Panu za to całe dobro jakie mi zsyła.

Z perspektywy czasu wiem, że Bóg oczekiwał ode mnie piękniejszej i gorliwszej modlitwy. Może wydać się to dziwne, ale dziś czuję się szczęśliwsza. Szczęście to daje mi wewnętrzna harmonia. A i zdrowie ustabilizowało się. Tą radykalną zmianę mojego życia duchowego przyniosła choroba. Mimo to, nie wspominam tego okresu mile. 


Moje spotkania

Spotykamy się na co dzień z wieloma osobami, w różnych miejscach. Jedne spotkania mijają niepostrzeżenie. Inne wywołują u nas duże wrażenie i zasługują aby wracać do nich pamięcią. Do takich właśnie, zasługujących na dłuższe zatrzymanie się należy spotkanie Amazonek na turnusie rehabilitacyjnym w Sarbinowie – nadmorskiej miejscowości.

A morze było piękne. Na każde spotkanie z nami przywdziewało inną szatę. Grało wciąż nowe melodie. Szumiało, łoskotało, mruczało. Koiło nerwy i prowokowało do zadumy nad potęgą żywiołu. Podczas szalejącej burzy i sztormu wyglądało jak gdyby gotowało się. Drżała ziemia od huku fal i grzmotów.

Chwała Panu za możliwość odbycia tego spotkania. Obserwację pięknych zjawisk przyrodniczych. Radość przeżycia wspaniałych dni w gronie koleżanek.

Wielkie dziękczynienie Bogu za zdrowe dzieci i wnuczęta. Pobyt w Sarbinowie uświadomił mi, jak rzadko dziękowałam Panu za dar zdrowia moich najbliższych. Refleksję tę wywołał kontakt z matkami posiadającymi niepełnosprawne dzieci. Bogu niech będą dzięki.


Moje hobby

Jak większość kobiet lubię wszystkie domowe zajęcia. Bardzo ważny w moim życiu jest kontakt z przyrodą. Radość sprawiają mi, przypadające na okres letni, prace związane z pielęgnacją działki oraz spacery po lesie połączone ze zbieraniem runa. Zachwycają barwy jesieni obserwowane w Bieszczadach, które wyciszają mnie i uspokajają. Lęk i grozę, z racji kształtów i ogromu, budzą Tatry. Podziwiam uroki zimy, zwłaszcza biel świeżego śniegu, okrywającego ziemię lekkim puchem. Gdy pada na ziemię przy bezwietrznej pogodzie czuję się, jakbym była w zaczarowanej kuli.

Dziękczynienie Panu za możliwość oglądania i dostrzegania piękna naszej Ojczyzny – Ziemi stworzonej dla nas.

W długie, zimowe wieczory robię jednak coś, co lubię najbardziej. Są to ręczne robótki. Zarówno haftowanie, dzierganie na drutach, jak i szydełkowanie pozwalają mi na duży relaks i fantazję moich pomysłów.

LUCYNA